Jeśli ktoś ma wątpliwości odnośnie tego, jaki gatunek muzyczny jest obecnie najpopularniejszy w Polsce, wystarczy w zasadzie, że sprawdzi sobie notowania Ogólnopolskiej Listy Sprzedaży z ostatnich kilku tygodni. Dosłownie w każdym z nich na co najmniej jednym miejscu podium miejsce dumnie zajmuje album hip-hopowy. Raperzy, nieraz po kilkudziesięciu nawet latach kariery. Zaczynają coraz odważniej pojawiać się w mainstreamowych mediach. Ich muzyka jest respektowana, oraz dostrzegane są w niej pewne wartości artystyczne. Popularność ta jest jak najbardziej namacalna i objawia się nie tylko w liczbie sprzedanych albumów, ale i liczbie osób na koncertach.
Nadmienić należy, że to właśnie raper w kooperacji z reprezentantem muzyki alternatywnej stał się pierwszym polskim artystą, który był w stanie wyprzedać Stadion Narodowy w Warszawie. To epokowe osiągnięcie bezwzględnie świadczy o pewnym fenomenie, więc warto wykorzystać je jako pretekst do sprawdzenia drogi, jaką na przestrzeni wielu lat przebył hip-hop, bowiem zdecydowanie nie była ona usłana różami w takim stopniu jak teraz.
Polski hip-hop rodził się w kilku wielkich ośrodkach miejskich: własne, szerzej rozpoznawalne składy złożone z kilku raperów zaczęły powstawać na przykład w Warszawie, Poznaniu czy w Katowicach lub w Krakowie. Hip-hop nie był wtedy muzyką rozpoznawalną, a w Stanach Zjednoczonych był popularny zaledwie od dekady i debiutu zespołów takich jak N.W.A. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych rap był zatem czymś w rodzaju niszy, tworzonej przez artystów, o których zazwyczaj można stwierdzić przede wszystkim to, że byli buntownikami. Refleksje, które zawierali w tekstach, były lustrzanym odbiciem pokolenia wychowującego się pod koniec PRL-u, które w wolnej, niepodległej Polsce czuło się zagubione i w pewnym sensie bezbronne wobec zachodzącego postępu, który mógł wydawać się niesprawiedliwy.
Na przełomie tysiącleci polski rap był już nieco bardziej zdeterminowany: niektóre składy bardzo często posługiwały się pojęciem “zasad”, których artyści musieli przestrzegać. Źle postrzegano artystów, którzy pochodzili z dobrych domów. Tego rodzaju dyskryminacja naturalnie nie mogła trwać długo. Raperzy-intelektualiści zaczęli pojawiać się dosyć często i gęsto. Byli czasami wspominani przez większe media kulturalne. Jeszcze gorszym zarzutem wobec muzyków ze strony raperów była jednak komercyjność, która w rapie zapanowała na kilka lat pierwszej dekady XXI wieku – wielkie wytwórnie zainteresowały się popularnym wśród młodzieży gatunkiem i muzyka ta musiała po pewnym czasie zejść do niszy, bowiem zupełnie zszargany został jej wizerunek wskutek tego, że wytwórnie wypychały na rynek dosłownie każdy album, niezależnie od jego jakości.
Dekadę później artyści tacy jak Ras czy Taco Hemingway otworzyli polski rap na nieco nowe brzmienia oraz światopoglądy – muzyka ta bez cienia wątpliwości stała się mniej radykalna i po prostu modna. Większa przystępność zaczęła szybko przekładać się na liczby, które już dziś są astronomiczne, a wygląda na to, że może być tylko lepiej.