Hip-hop – gigant sprzedaży, którego boi się cała branża

Polski hip-hop ma za sobą dosyć krótką, ale burzliwą historię. Zaczynał jako muzyka skrajnie antysystemowa, będąca wyrazem frustracji i bezsilności młodych ludzi po transformacji ustrojowej w kraju. Swoista ubogość formy była rekompensowana słuchaczom dzięki zaangażowanej liryce, często dosyć wulgarnej i bezkompromisowej, jakże odmiennej od subtelnych utworów tradycyjnie pojmowanej kultury popularnej. Był muzyką buntu, więc szybko zaczął zyskiwać pewną popularność wśród młodzieży, ale początkowo skala zjawiska nadal była dosyć mała. Nie pomagał również fakt, że środowisko hip-hopowe było bardzo hermetyczne i bez wahania wykluczało ze swojego grona twórców, którzy choćby otarli się o komercyjność. Pierwszy szczyt popularności hip-hop zaliczył na początku lat dwutysięcznych, następnie nastąpiła zapaść, którą przetrwali tylko najbardziej renomowani muzycy, a obecnie jesteśmy świadkami drugiego okresu dobrobytu w polskim hip-hopie, ale tym razem skala jest o wiele większa.
Hip-hop uległ przeobrażeniu pod każdym względem. Zaczął czerpać z amerykańskiej muzyki trapowej, opartej w większej mierze na syntezatorach niż na samplach i dzięki temu stał się bardzo przystępny dla każdego ucha. Znacznie zredukował się również ciężar liryki, która wybrzmiewała w utworach – gorycz i frustracja po transformacji ustrojowej ustąpiła typowo hip-hopowemu hedonizmowi, kultowi pieniądza i przyjemności. Piosenki przestały nieść ze sobą ładunek emocjonalny, który uprzednio był barierą nie do przejścia dla większości słuchaczy – w ten sposób hip-hopem zainteresowało się większość grup wiekowych. Jedynie te najstarsze nadal wskazują rock jako swój ulubiony gatunek, wszystkie inne w większym stopniu interesują się rapem.
Komercjalizacja gatunku przeniosła się również na liczby, jakie raperzy zaczęli wyciągać ze swojej muzyki. Mało popularnym faktem jest, że większość topowych ksywek na scenie ma już na koncie całe miliony i sukcesywnie powiększa zasób posiadanego kapitału. To oczywiście nie wszystko – teledyski hip-hopowe absolutnie zdominowały polski YouTube i liczą sobie po kilkadziesiąt milionów wyświetleń. Raperzy grają koncerty często i gęsto, wypełniając po brzegi nawet tak kultowe obiekty, jak hala

 

Torwar w Warszawie. Dla rzetelności należy też wskazać, że lwia część przyznawanych w ciągu roku złotych i platynowych płyt przypada właśnie raperom, rzadko zdarza się również tydzień, w którym na samym szczycie ogólnopolskiej listy sprzedaży nie ma krążka hip-hopowego.Intrygujące jest jednak to, że ogólnopolska branża muzyczna nie jest w stanie poradzić sobie ze zjawiskiem, jakim stał się współczesny hip-hop. Nie da się ukryć, że ten gatunek nadal jest traktowany po macoszemu przez większość krytyków. Komisja przyznająca nagrody muzyczne, czyli Fryderyki, wykazywała tak wielki brak szacunku wobec artystów, że ci zaczęli wręcz organizować swoje własne gale rozdania nagród, co jest zjawiskiem naprawdę bezprecedensowym. Krytycy mówią jedno, fani i liczby drugie – hip-hop ciągle rośnie w siłę i nie zanosi się na to, by kiedykolwiek tej praktyki zaprzestał.

Hip-hop – gigant sprzedaży, którego boi się cała branża

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *